1. DOUGLAS STUART „SHUGGIE BAIN” – cytaty
  • (o alkoholu na AA) Macie ten wspaniały alkohol, którego tak bardzo pragnęliście i który przepala wasze wnętrzności nieuchronnie niczym benzyna. Jak benzyna podsyca w was demony, spala was do szczętu ku samemu diabłu. Stajecie w płomieniach i niszczycie wszystko, czego się tkniecie. Każdy, kogo kochacie, usuwa się na bok, ustępuje przed ogniem. Pieniądze idą z dymem, rodziny idą z dymem, kariery idą z dymem, reputacje idą z dymem, a kiedy już wszystko się spali, wy płoniecie nadal. 
    Zebrani słuchali w skupieniu. [str. 282]
  • Jestem w płomieniach, lecz nie płonę. (…)
    Że nawet w ciemnościach wciąż jest nadzieja. (…)
    – Płomienie  nie są jedynie końcem, to także nowy początek. Ponieważ wszystko, co człowiek zniszczył, można odbudować. Możesz powstać na nowo z własnych popiołów. [str. 283]
  • Przyjeżdża se tu na naszy osiedle jak jaka wielga pani. Chodzi i myśli, że jest lepsza niż reszta, cała wysztafirowana i z torebką. – Wycelowała palce w Agnes. – Ty i ten twój dziwok mały próbuje to nam pokazać Bóg wi co, a przez cały ten czas sama leżysz we własnych szczynach i rżniesz chopów innych kobit. Boże. W życiu żem taki hypokrytki nie widzioła. [str. 437]
  1. MAJGULL AXELSSON „JA NIE JESTEM MIRIAM” – cytaty
  • Co by się stało, gdybym powiedziała prawdę? Gdybym któregoś dnia poszła do Olofa i powiedziała, że jestem Romką. Cyganką. Że pochodzę z tego samego narodu, co ci, którzy rozłożyli swój obóz na cyplu Adeli? Czy nie miałabym prawa mieszkać w domu, gotować na elektrycznej kuchni, prać w tej wspaniałej pralce, którą mi kupił? Czyby mnie wyrzucił? Albo cofnął się o krok, popatrzył na mnie z odrazą i otwarcie uznał za służącą, którą i tak byłam? A gdyby mnie wyrzucił, czy mogłabym znowu być Romką? Czy ja w ogóle byłam wtedy Romką? Czy teraz jestem Romką? A może jestem nikim? Ani Romką, ani Żydówką, ani Niemką, ani Szwedką? [str. 152-153]
  • – W środku zawsze się bałam. Każdego dnia. Każdej minuty. (…)
  • Nazizm. Auschwitz. Ravensbrück. Jej babcia spotkała doktora Mengele, o którym ona zawsze myślała jak o jakiejś postaci z baśni, jak o żywym trupie z opowieści grozy, potworze w czarnym mundurze, który krążył po Auschwitz i wpędzał innych w śmierć. Tymczasem Mengele istniał naprawdę. Jej babcia widziała go na własne oczy, słyszała jego głos. [str. 192]
  • Cyganie. Wiadomo co to za jedni… [str. 229]
  • (…) nagle jej wnuczka uosabia wszystkich Szwedów i Miriam czuje do niej wstręt jak do całej reszty tych zadufanych w sobie i jedynych sprawiedliwych… [str. 282]
  • Co to znaczy żyć w pokoju? Co to znaczy mieć przyszłość? [str. 361]
  • (…) najbezpieczniej było nigdy więcej nie myśleć o Ravensbrück i Auschwitz. Starać się zapomnieć, odsunąć i pogrzebać to, o czym się mimo wszystko pamiętało. Odmówić sobie prawa do przeszłości… [str. 401]
  1. Zośka Papużanka „Kąkol”

Jeśli macie ochotę spojrzeć na dorosłych oczami dziecka, sięgnijcie po książkę Zośki Papużanki „Kąkol” i wybierzcie się w czasie wakacji z jedenastoletnią dziewczynką i jej rodziną na wieś. Jedzie tam ona – nasza narratorka, jej mama i tata oraz dwoje młodszego rodzeństwa zwane Trutniami. Na miejscu, jak co roku, jest już najbliższa rodzina, bliscy i dalsi sąsiedzi, przyjaciółka Bejatka; po prostu cała społeczność wiejska. Dziewczynka, Trutnie, kuzyn Dziubasek i inne dzieci ze wsi spędzają czas najczęściej poza domem, na łonie przyrody, nierzadko w towarzystwie mamy. Ale ów obrazek nie jest taki sielski! Zakłóca go bowiem strach naszej bohaterki przed dziadkiem Antonim, panem i władcą tego niewielkiego domku na wsi. Przeszkadzają mu zarówno dzieci jak i dorośli. Schodzą mu z drogi. Jakże wymowne są słowa naszej narratorki, która tak o nim mówi: „Dziadek nie prosił o obecność innych na tej planecie. On sam był tak mocno, tak stanowczo był, że nie miał czasu zajmować się byciem innych, nawet tych, których bycie sprowokował czy którzy w jakiś sposób byli z nim. Obok niego. Nasze bycia nie mogły się z jego byciem równać”. Podporządkowała się dziadkowi jego żona, czyli babcia Marysia, ojciec dziewczynki, szwagier, ciotka Aurelia, Jadwiga, itd. Tylko mama nieśmiało stawiała opór. To ona prowadziła dzieci nad rzekę, do lasu, na łąkę, do gospodarzy po zakupy. Nazwała ją córka „podróżnikiem błękitnym”, „matką boską zielną”. A wszystkie dzieci „lazły za nią, bo nie musiały dzięki temu pracować w domu, (…) bo chciały być prowadzone przez dorosłego, ona zaś szła, bo nie chciała siedzieć w domu, bo go nie było. Nie dla niej”. Niewątpliwie w książce Papużanki jest wiele innych wyrazistych postaci. Sportretować by tu można i ciotkę Aurelię od kur, i przyjaciółkę narratorki – Bejatkę Gołąb, jej ojca – lokalnego potentata owocowo-warzywnego, rozpieszczonego Dziubaska, starą Kukułkową, Ślepego Tomka itd. Ale jest w powieści szczególny bohater, który zasługuje na uwagę czytelnika. To PRZYRODA! Przyroda ożywiona, spersonifikowana, sprzyjająca dzieciom, odwrotnie niż niektórzy dorośli. Tak o niej mówi nasza bohaterka:„Kiedy się leży tak nisko, że liście babki są większe od ciebie, (…) ma się nad sobą tylko niebieska kołdrę ze złotym guzikiem słońca, można, trzeba zapomnieć, że się przyszło od jakiś ludzi, że się od nich pochodzi i że do nich trzeba wrócić. Jest się po prostu pióropuszem dzikiej marchwi albo zielonej jeszcze nawłoci, albo żółtą koroną komonicy”. Należy też zwrócić uwagę na język utworu stylizowany umiejętnie na dziecięcy, z dialogami wplecionymi w narrację. Ogólnie rzecz biorąc, w trakcie lektury „Kąkol” czytelnik winien zadać sobie pytania: Co myślą o nas dzieci? Czy dostrzegamy ich potrzeby? Czy to z naszego powodu są smutne? Czy je po prostu rozumiemy? A oto, co na powyższe pytania odpowiedziała sobie wiele lat później nasza bohaterka – narratorka: „… że taki obraz świata nazywa się groteska i że można się śmiać, choć w sumie nie wiadomo dlaczego. (…) I właściwie jaka jest różnica między dorosłym a dzieckiem. Taka, że dziecko jest, a dorosłego nie ma. Do dziecka się nie mówi. Do dorosłego się nie odzywa. I jaka jest różnica między złem moim a złem dorosłym. Taka, że ja chcę ich zabić, a oni mnie też, tylko wiedzą, że nie mogą. Mała różnica, Dziadek się mylił. Dorośli nie umieją być źli. Wtedy, kiedy trzeba, oni boją się być źli naprawdę”. Niech więc każdy kto sięgnie po książkę Zośki Papużanki, sam sobie odpowie, wyda własną opinię, zgodzi się lub nie z przesłaniem „Kąkola”!

  1. Zośka Papużanka „Kąkol” – cytaty
  • (dziadek) Dziadek nie prosił o obecność innych ludzi na tej planecie. On sam był tak mocno, tak stanowczo był, że nie miał czasu zajmować się byciem innych, nawet tych, których bycie sprowokował czy którzy w jakiś sposób byli z nim. Obok niego. Nasze bycia nie mogły się z jego byciem równać.
    [str. 45]
  • (o dorosłych) Zima nie jest zimna, zimni są ludzie. [str. 74]
  • (przyroda) Jeśli niszczysz żywą przyrodę, (…) podkopujesz własną egzystencję, albowiem ona nas żywi, leczy i podtrzymuje nasz byt. [str. 101]
  • (dorośli a dzieci) I właściwie jaka jest różnica między dorosłym a dzieckiem. Taka, że dziecko jest, a dorosłego nie ma. Do dziecka się nie mówi. Do dorosłego się nie odzywa. I jaka jest różnica między złem moim a złem dorosłym. Taka, że ja chcę ich zabić, a oni mnie też, tylko wiedzą, że nie mogą. Mała różnica. [str. 180]
  • (związek z przyroda i ludźmi) Kiedy się leży nisko, tak nisko, że liście babki są większe od ciebie, kiedy się nie widzi własnych dłoni i stóp, ma się nad sobą tylko niebieską kołdrę ze złotym guzikiem słońca, można, trzeba zapomnieć, skąd się przyszło i po co. W ogóle można i trzeba zapomnieć, że się przyszło od jakichś ludzi, że się od nich pochodzi i że do nich trzeba będzie wrócić. [str. 269]
  • (zło - dobro) (…) zło musi istnieć na świecie, żeby rosło dobro.[str. 305]
  • - Ona jest zła jak dorosły – odwrócił się, spojrzał mi w oczy i zwrócił się znowu do telewizora, który nie pytał, ale miał coś do powiedzenia. Ona stała na środku pokoju w domu, który jej dziadek zbudował z jej ojcem, bo Szwagier, wiadomo, ciężko by się zranił na sam widok młotka; stała i czekała. Na coś. Na kogoś. Parówki zaczynały bulgotać i moja mama pilnowała ich bezgranicznie, zapamiętale, stała i patrzyła w wodę, a łzy wpadały jej do garnka z parówkami i dopiero później, wiele lat później, o wiele lat za późno dowiedziałam się, że taki obraz świata nazywa się groteska i że można się śmiać, choć w sumie nie wiadomo dlaczego. Można się śmiać, ale równocześnie trzeba brzydzić się swoim śmiechem. I właściwie jak jest różnica między dorosłym a dzieckiem. [str. 180]
  • (współistnienie z naturą) Kąkol już się po polu nie sieje. Nie ma go. Zatruł się herbicydami. Wydawał się taki groźny, a łatwo do było zabić. Zboże jest zdrowe i jednokolorowe, herbicydy pilnują, żeby nie siały się żadne maki, kąkole ani rumianki. Nikt do takiego jednokolorowego zboża nie wchodzi, nikt, bo nie ma po co. Czego tam szukać. Wianki robi się ze sztucznych kwiatów, nie schną ani nie więdną, nie trzeba po nich sprzątać, mogą się najwyżej przykurzyć. [str. 287]
  • - Jesteś zła – powiedział. – Pozwalam ci tu być, bo zło musi istnieć na świecie, żeby rosło dobro. Ale jesteś zła, z gruntu zła. Zła od korzenia. Jesteś złym dzieckiem.[str. 305]
  1. Michel Houellebecq „Możliwość wyspy” – cytaty
  • (o śmierci) W końcu każdy przygotowuje się na śmierć. Pod warunkiem, że nie jest bardzo głupi albo bardzo bogaty.[str. 75]
  • (o szczęściu) W pierwszej połowie życia nie zdajemy sobie sprawy ze szczęścia, dopóki go nie stracimy. Potem przychodzi wiek, powiedzmy wiek drugi, kiedy z chwilą, gdy zaczynamy przeżywać szczęście, wiemy już, że w końcu je stracimy. [str. 163]
  • (miłość - pies) Miłość jest prosta do zdefiniowania, ale rzadko się zdarza – jeżeli przyjrzeć się serii ludzkich istot. Poprzez psy oddajemy hołd miłości i możliwości jej istnienia. Czym innym jest pies, jeżeli nie m a s z y n ą  d o   k o c h a n i a? Stawiamy przed nim ludzką istotę, nakazując mu ją kochać – i jakkolwiek byłaby nieprzyjemna, zepsuta, brzydka czy głupia, pies ją kocha. Ta cecha była tak zaskakująca, tak uderzająca dla ludzi dawnej rasy, że większość – potwierdzają to wszystkie świadectwa – w końcu odwzajemniała im się miłością. Pies był więc t r e n i n g o w ą  m a s z y n ą  d o  k o c h a n i a – której skuteczność ograniczała się jednak wyłącznie do psów i nigdy nie rozciągała się na ludzi. [str. 179-180]
  • (wiara w nieśmiertelność) Pojęcie nieśmiertelności w gruncie rzeczy nigdy nie opuściło człowieka i nawet gdyby został zmuszony siłą do wyrzeczenia się dawnych wierzeń, dręczyłaby go tęsknota, nie poddałby się i byłby gotowy, posiłkując się pierwszym lepszym wyjaśnieniem, choćby mało przekonującym, dać się poprowadzić nowej wierze. [str. 340]
  1. Fredrick Backman "Zwyciezcy"
  • Dla każdego, kto mówi za dużo i śpiewa za głośno, i płacze za często, i w życiu coś bardziej, niż powinien. [dedykacja]
  • Jedyny dzień, na który masz wpływ, jest dzisiaj. Nic nie poradzisz na wczoraj i jutro, ale DZIŚ możesz coś zrobić! [str. 166]
  • Za młodu człowiek myśli, że miłość to zakochanie, ale zakochanie jest proste, każdy dzieciak może się zakochać. Ale miłość? To robota dla dorosłego. Miłość wymaga całego człowieka, wszystkiego, co w tobie najlepsze, i wszystkiego, co w tobie najgorsze. Nie ma to nic wspólnego z romantycznością, bo najtrudniejsze w małżeństwie nie jest to, że widzisz swoje ułomności, ale to, że ja je widzę. Że wiem teraz o tobie wszystko. Większość ludzi nie jest na tyle odważna, by żyć bez tajemnic. Wszyscy marzą o tym, by czasem być niewidzialnym, nikt natomiast nie chce być przezroczysty.
  • Małżeństwo? Powinno na to z czasem istnieć inne słowo. Bo nie ma czegoś takiego jak „wieczne zakochanie”, tylko miłość wystarcza na tak długo, a ta nigdy nie jest prosta. Wymaga całego człowieka. Wszystkiego, co masz. Wszystkiego. [str. 326]
  • Jeśli się kiedyś rozwiedziemy, to mam nadzieję, że nie jako przyjaciele. Nienawidzę, gdy ludzie tak mówią. Jeśli się rozwiedziemy jako przyjaciele, to będzie znaczyć, że nie kochaliśmy się wystarczająco mocno, by jeszcze móc się nawzajem zranić. Więc jeśli mnie kochasz, tak naprawdę, to musisz mnie kochać tak bardzo, że aż doprowadzam cię do szaleństwa. [str. 388]
  • To zbyt bolesne, by opisać to słowami. [str. 663]
  • Trenerka pierwszego składu otwiera otoczona chmurą dymu z cygara, ubrana w szlafrok tak brudny, że nawet nie powiewa, gdy się w nim porusza. [str. 256]
  • „Jakbym miał złote zęby, to za nic nie otworzyłbym tam dzioba, bo straciłbym je, zanim jeszcze mój własny język by się skapnął” – podsumował swoje odczucia związane z tym miejscem jeden ze strażaków. [str. 320]
  • Ciszę przerywa smutne chrząknięcie Teemu: – Do diabła! Piwo w niebie będzie teraz CHOLERNIE drogie! Śmiech, który eksploduje z setek osób prawie równocześnie, niczym z jednych ust, jest tak donośny, wspólny i uwalniający, że unosi każdego człowieka w kościele. [str. 339]
  1. Alice Munro „Miłość dobrej kobiety”

„Miłość dobrej kobiety” to moja dziesiąta pozycja kanadyjskiej noblistki. I niejednoznaczna ocena owych ośmiu opowiadań. Swoimi bohaterkami czyni Munro przeważnie kobiety, które tkwią w złych układach rodzinnych, nie mogą, boją się lub nie potrafią otwarcie wyrażać swoich uczuć. Często są złośliwie, nie budzą sympatii, knują. Ale tu posłużę się słowami autorki z opowiadania „Przed zmianą”: „NIGDY NIE LEKCEWAŻ MILOŚCI W LUDZKICH DUSZACH”. I tak Enid z tytułowego opowiadania, która opiekuje się chorą żoną Ruperta, czy świadomie ukrywa „prawdę” o mężczyźnie, by z nim pozostać? Myślę, że Munro celowo nie daje nam jednoznacznej odpowiedzi, pozostawiając w sferze domysłów. Zaś w opowiadaniu „Dzieci zostają” nie ma prawdziwej miłości żony do męża; jest tylko tęsknota za innym światem, chęć ucieczki od szarej rzeczywistości, od błaznującego męża, nadopiekuńczych teściów, ciągłej opieki nad dziećmi. Czy więc Pauline zasługuje na potępienie? Duże wrażenie zrobiło na mnie wspomniane już opowiadanie „Przed zmianą”. Owa zmiana nastąpiła u młodej kobiety, córki lekarza, która we wczesnej młodości nie chciała dokonać aborcji mimo nalegań partnera. A teraz po przyjeździe do domu rodzinnego jest świadkiem, jak to robi potajemnie jej ojciec. Targają nią różne uczucia. Co zrobi po nagłej śmierci doktora? Ile prawdy zawierają słowa Munro z tegoż opowiadania: „CZŁOWIEK MOŻE BYĆ RÓWNIE UZYTECZNY JAK ZEGAR, KTÓRY PRZESTAŁ CHODZIĆ”. We wszystkich opowiadaniach Alice Munro imponuje wyczuleniem na szczegół. Operuje prostym, często szorstkim językiem. Nie znajdziemy tu patosu. Ale mimo to „Miłość dobrej kobiety” nie dostarczyła mi większych przeżyć, wrażeń, emocji. Za dużo tu charakterystycznych dla pisarki niedopowiedzeń. Bardziej przemówiły do mnie takie pozycje jak: „Kocha, lubi, szanuje…”, „Taniec szczęśliwych cieni” czy „Za kogo ty się uważasz?”. Klubowiczka Dioniza Boch

  1. Fredrik Backman „Pozdrawiam i przepraszam”

Dawno książka nie wzbudziła mojego tak wielkiego zachwytu! A to za sprawą „prawie ośmioletniej „ Elsy, dziewczynki niezwykle dojrzałej, mądrej, bystrej, inteligentnej, wrażliwej, uważnie obserwującej otaczających ją ludzi i świat. jej oczami poznajemy m.in. mamę Ulrykę, sąsiadów : Britt-Marie i Kenta, kobietę w czarnej spódnicy, Alfa, Potwora, Lennarda i Mand, chłopca z syndromem i jego mamę. Ale na plan pierwszy wysuwa się w utworze niezwykła więź łącząca dziewczynkę z jej niedawno zmarłą babcią, która za życia wprowadziła  ją w cudowny świat magicznych bajek, a za którą ta ciągle tęskni. Okazało się jednak, że ukochana babcia wyznaczyła jej misję do spełnienia. Miała bowiem roznosić i wręczać sąsiadom babcine listy z pozdrowieniami i przeprosinami. I wówczas Elsa poznaje tych ludzi, których przedtem unikała, nie lubiła czy wręcz bała się ich. I tu godny podkreślenia jest fakt, że wszystkie te postaci są przez Backmana bardzo wyraziście zarysowane. To, moim zdaniem, majstersztyk portretów psychologicznych! W jaki sposób Elsa zbliż się do tych osób, pozna ich tajemnice? Na te i inne pytania znajdziecie odpowiedź podczas lektury szwedzkiego pisarza. Ale nade wszystko pochłaniałam książkę pełna podziwu dla stylizacji językowej Backmana, który opowiedział językiem niby naiwnego ”prawie ośmioletniego” dziecka (tak mówiła ciągle o sobie Elsa). Są tu zabawne wyrazy i zwroty, takie jak: Psiotwór, Połówka, poczekawka, mlekobroń, jęokowims, teraziciel, śmiacz, Kraj-Między-Snem-A-Jawą, chrunrzowce, żałusie, myśliwi, koszmarów, nieskończoność nieskończonośni bajek itd. Książka Fredrika Backmana i bawi i wyciska łzy. To książka i dla dorosłych i dla dzieci. Takich jak Elsa, która zechciała nam opowiedzieć:„ O Morskim Aniele i o tym, jak babcia wysłała ją na tę idiotyczną przygodę, w której nie wiadomo, czego właściwie oczekuje się od Elsy i o Wilczym Sercu, (…) i o mamie, i o przeprosinach, (…) i o Połówce, która ma się urodzić i zmienić wszystko, i o wszystkim innym. O samotności, w której tonie. Chce to wszystko wykrzyczeć Alfowi, ale wie, że on i tak tego nie zrozumie, bo kiedy ma się prawie osiem lat, nie da się zrozumieć. I w każdym innym wieku”. Klubowiczka Dioniza Boch

  1. Natalia Deleva „Niewidzialni”   

„W dzieciństwie marzyłam o tym, żeby stać się niewidzialna, bo nie było peleryny, która by mnie uchroniła przed śmiercią. Umierałam codziennie. Po sto razy dziennie . I zaczynałam od nowa” – te wstrząsające słowa wypowiada Lea, narratorka i bohaterka książki bułgarskiej pisarki. Porzucona przez matkę tuż po urodzeniu do osiemnastego roku życia wychowywała się bidulu. To co tam przeszła pozostawiło  piętno na całe jej życie, życie marzeniami spisem rzeczy, których nigdy nie miała. A były na tej liście obok różowych jedwabnych wstążeczek, własnej półeczki w łazience, czekolady czy albumu ze zdjęciami – takie rzeczy jak urodzinowe karty od krewnych, same urodziny i krewni, rower na Gwiazdkę, sama Gwiazdka, medalik z fotografią mamy i w ogóle wszystkie domowe rzeczy. Ale „niewidzialna” w tej książce to nie tylko Lea. Jest też złodziejaszek Salim, który stara się o nerkę dla chorej matki, niepełnosprawny Kołojan uprawiający miłość, syryjska rodzina w obozie dla uchodźców, zapomniana przez świat kociara, a niegdyś sławna baletnica. Po prostu dziewięć poruszających historii ludzi ubogich, niepełnosprawnych, wykorzystywanych seksualnie czy dyskryminowanych. W trakcie lektury odniosłam wrażenie, że trochę dużo tych bohaterów pobocznych, że autorka wymusza na mnie przygnębiające emocje. Po odłożeniu książki i przemyśleniach nad jej treścią – doszłam do wniosku, że samemu choć trochę trzeba być takim „niewidzialnym”, by zrozumieć naszych bohaterów. Na koniec jeszcze raz przytoczę , jakże wymowne słowa, otwierające utwór: „ ludzie niewidzialni
są wszędzie wokół nas. W tramwaju, na ulicy, w bloku, w sklepie, w szkole, w pracy (…) Rozpływają się w tłumie i patrzą na otaczających ich ludzi smutnymi niewidzialnymi oczami. Ponieważ są niewidzialni, nikt ich nie zauważa”. Klubowiczka Dioniza Boch

  1. Magdalena Witkiewicz „czereśnie zawsze muszą być dwie”.

Z autorką zetknęłam się po raz pierwszy. Była to bowiem nasza kolejna na DKK. Akcja rozgrywa się  w dwóch rzeczywistościach – teraźniejszej i przedwojennej. Główna bohaterka Zosia Krasnopolska, spotyka na swej drodze emerytowaną nauczycielkę, panią Stefanię. Mimo różnicy wieku kobiety połączyła silna więź. Tak ogromna, że młoda dziewczyna po śmierci przyjaciółki dziedziczy po niej mieszkanie oraz zrujnowaną willę w Rudzie Pabianickiej. Jest też w życiu Zosi manipulant Marek, którego dziewczyna rzuci dla Szymona. A spotka go, gdy postanowi pojechać z Gdańska do Rudy. On też skrywa tajemnicę. Ważną postacią okaże się także starszy pan Andrzej, od którego Zosia i Szymon usłyszą ciekawą historię związaną z odziedziczony domem, historią fabrykanta  Henryka i pięknej Anny. Dowiedzą się , co łączyło pana Andrzeja ze Stefanią. Czy nasza bohaterka postanowi wyremontować willę, zamieszkać w niej na stałe?. O tym traktuje większa część powieści. Kto zainteresowany niech, przeczyta ową historię. Niestety, dla mnie była to powieść schematyczna , powtarzalna, przewidywalna i nieszczególnie urokliwa językowo. Akcja rozwija się wolno. Budowanie napięcia wychodzi dość przeciętnie. Niektóre wydarzania są  niewiarygodnie, naciągane. Na przykład Zosia  spotyka często dziwną, szybko znikającą kobitę i nikogo o nią nie pyta. A cudowne ozdrowienie prawie umierającego pana Henryka?. Do tego język prosty, ckliwy, egzaltowany, np. „Rozjaśniła pani moje życie jak słońce”, „Świat płakał listopadowymi łzami”, „Na starych strychach zawsze są pajęczyny”. No cóż, może inna powieść Magdaleny Witkiewicz oceniłabym wyżej. Bo wiem, że napisała ich sporo i ma swoich wiernych czytelników. Klubowiczka

  1. Sylwia Chutnik „W krainie czarów”

Ludzie biedni, samotni, zagubieni, nieporadni- to bohaterowi jedenastu opowieści Sylwii Chutnik pt. „ W krainie czarów”. Ale więcej tu bólu niż czarów! Ot, zwyczajne, szare życie. I to dzisiejsze, i to wywołane wspomnieniami przeżytej wojny. Jest Anna, gderająca wiecznie matka i żona, opiekująca się też schorowana matką oraz Pola trwająca  niespełnionej karierze aktorskiej. Jest Bożena, prostytutka z Poznańskiej, która tęskni za porzucona córką, za oglądaniem orłów w zoo. I kobieta pełna zazdrości o piękno innych oraz młoda wdowa, która przezywa po raz pierwszy lesbijska miłość. Pojawia się też pan Tadeusz z dziwnym deficytem zaniku umiejętności pisania oraz „samotny wśród ludzi” na dansingu- Piotr. Wreszcie „Jełop” chcący wstąpić na drogę kapłaństwa, ostatecznie dokonujący makabrycznego czynu. Dwa z opowiadań to powiew wojennej historii. Jedno z nich, przesycone czarnym humorem, otyczy wstrząsających przeżyć Żydów w getcie, a drugie kobiet zamkniętych w piwnicy w czasie bombardowania. W historiach opisanych przez Chutnik przygniata proza życia. Współczujemy bohaterom, a czytanie o nich po prostu boli. Bohaterowie strzepią języki, tęsknią, zamykają się w sobie, użalają, cierpią, tracą iły, nadzieję na odwrócenie losu. Ale są szczerzy, prawdziwi! Są naszymi sąsiadami, krewnymi, córka, synem znajomych. Są nami i pomiędzy nami! Klubowiczka Dioniza Boch

  1. Jakub Małecki „Horyzont” 30.08.2021

„Horyzont” to powieść poruszająca wyjątkowo okrutny temat. Media bowiem co chwile bombardują nas dramatycznymi wydarzeniami z Afganistanu. A tego m.in. dotyczy książka. To historia opowiadania na przemian przez dwoje bohaterów zmagających się z przeszłością. Mariusz(Maniek)mowi o tragicznych wojennych przeżyciach na misji w Afganie , a Zuza o swoich próbach odkrycia okoliczności śmierci matki. Obojgu przeszłość nie pozwala iść naprzód. Łączy ich wspólny adres, wspólne wieczory, podczas których dużo piją. Jest też Miętowy, przyjaciel mańka z Afganistanu. Nie radząc sobie z traumą, ucieka  w wiat gier video, by ostatecznie sięgnąć po najgorsze z możliwych rozwiązanie. Niby zwykła opowieść o niczym, o zwykłym życiu, ale jakże dogłębnie porusza każdą stronę człowieka. To przede wszystkim wspaniały portret psychologiczny dwójki zagubionych ludzi, którzy dodatkowo stoją przed wyzwaniem budowania wspólnych relacji. Należy te docenić sięgniecie po motyw PTSD rzadko poruszany w polskiej literaturze. Choć temat jest trudny, autor wyważonym stylem, prostym językiem, unika wpadania w pompatyczny ton, użalania się i zbędnego patosu. Małecki stawia swoich zagubionych bohaterów i  nas także przed rozległym horyzontem. Nie wiadomo, co nas za nim czeka. I tylko od nas zależy, czy odważymy się zrobi krok w którąś z stron, czy pozostaniemy na miejscu. Klubowiczka Dioniza Boch

Wysłuchaliśmy również wywiadu z Jakubem Małeckim https://www.youtube.com/watch?v=h6_XD_3SFls

Nasz Klubowiczka Pani Dioniza podzieliła się z nami pozdrownieniami od samego Jakuba Małeckiego.

Pozdrowienia od Jakuba Małeckiego [400x300]

  1. Adeline Dieudonne 26.07.2021„Prawdziwe życie”

Wstrząsająca lektura!-Bez zbędnych słów, opisów- historia dziewczynki, jej brata, matki ameby i despotycznego ojca. Ojca myśliwego, który kochał zabijać zwierzynę. Tyranizował rodzinę. Dzieci kochały się, uciekały w wiat zabaw i wyobraźni, schodziły ojcu z drogi, nie miały wsparci u zastraszonej matki. Aż pewnego dnia są świadkami przerażającej śmierci lodziarza. Od tamtej chwili Gilles staję się zły, czas spędza z wypchaną hieną, wchodzi w komityw z ojcem, dokucza siostrze. Dziewczynka dorasta i chce ratować i odzyskać dawnego brata. Czy jej się uda? Jaką rolę w jej życiu odgrywa Mistrz, nauczyciel fizyki, Monika? Co stanie się po nocnej obławie myśliwskiej, do której zmusi ją ojciec? By poznać odpowiedzi na powyższe pytania. Polecam przeczytać tę mroczną, dziką, przejmującą opowieść. Bo to sprawnie napisany thriller obyczajowy, który czyta się w ekspresowym tempie. Dodam to opowieść o brutalności wobec zwierząt i przyrody. Klubowiczka Dioniza Boch

  1. Odette i inne historie miłosne E.E.Schmitt 28.06.2021

 

Odette i inne historie lapbook [2245x1587]

 

  1. Alice Munro Taniec szczęśliwych cieni

Jeśli czytając książkę, lubisz natrafiać na ślady własnych przemyśleń, zakątki znane ci z własnych wędrówek; jeśli uświadamiasz sobie ,że opisywana historia jest niezwykle podobna do twojej, a postać literacka ma coś wspólnego z tobą- sięgnij po opowiadania Alice Munro-„Taniec szczęśliwych cieni”. Podobno debiut literacki pisarki. Podobno, bo  napisała tę  książkę  tak profesjonalnie, że trudno przypisać jej znamiona nowicjuszki. Powtarzając za wieloma innymi czytelnikami jej książek stwierdzam, że Alice Munro jest autorką świetnych opowiadań, „mistrzynią małych form prozatorskich”. Jej opowiadania rozgrywają się w małych miasteczkach, dotyczą zwykłych ludzi i przez to, jakże ludzkich spraw. Bohaterami są szarzy ludzie osadzeni w rzeczywistości, która niesie ze sobą wiele wyrzeczeń, często smutku, a przede wszystkim, ograniczeń. Teoretycznie, wszyscy są wolni, mają  prawo dążyć do realizacji swoich planów, spełnienia marzeń, walczyć o swoje szczęście. Jednakże w życiu oplata ich milion niteczek, które spowijają ich, niczym pajęczyna zobowiązań, ukrytych lęków przed wyzwaniami, jakie niesie życie. Trwają w kokonie niemożności podjęcia przełomowej decyzji, dokonania wyboru, zakończenia czegoś, co już od dawna nieaktualne…Trzymają  się kurczowo swojego niedoskonałego życia, wydeptują  te same ścieżki, choć nie są  szczęśliwi, spełnieni. Tłumaczą  sobie, że życie już takie jest, obawa przed nowym jest zbyt silna. O takich właśnie ludziach pisze Alice Munro. Jej bohaterowie są zwyczajni, niedoskonali przeżywający różne problemy. Wydaje się, że nikt postronny nie zwróciłby na nich uwagi. A jednak ich niby bezbarwne życie kryje w sobie tajemnice, niedomówienia, pasje, o które nikt by ich nie podejrzewał. W opowiadaniu „Komiwojażer Braci Walker” narratorem jest mała dziewczynka(córka), która przedstawia  historię  pamiętnej dla niej wycieczki z ojcem. Jej tata, do niedawna właściciel lisiej fermy zbankrutował i rozpoczął pracę jako komiwojażer w firmie Braci Walker. Żona nie może się pogodzić z degradacją, jaka ich spotkała , z uboższym stylem życia całej rodziny. Przygasa, podupada na zdrowiu, jak gdyby nie wprost wyraża cichy żal do świata i do …męża o to, że nie uchronił rodziny przed tym ciosem. Mąż, a jednocześnie ojciec dziewczynki, stara się zarobić na utrzymanie rodziny, stara się również odgonić od żony melancholię. Jednakże czuje, że zawiódł. Niedoceniany przez żonę pewnego dnia zabiera dzieci ze sobą i w trakcie jednego  ze swych objazdów zajeżdża pod dom dawnej ukochanej. Kobiety, w oczach której jest nadal wspaniałym, godnym pożądania mężczyzną. Czy wizerunek ojca w oczach kochającej go córki zmieni się pod wpływem tej wizyty? Co zrozumie dziewczynka? W opowiadaniu „Biuro” narrację prowadzi dorosła kobieta, pisarka, która potrzebuje miejsca, w którym mogłaby spokojnie pracować. Wynajmuje gabinet i okazuje się, że w niedługim czasie pada ofiarą intryg i przemyślnych manipulacji. Właściciel mieszkania, wydawałoby się, spokojny, podtatusiały mężczyzna, okazuje się być zupełnie kimś innym, niż można by o nim sądzić  Człowiek, który wynajmuje innym mieszkania zdaje sobie sprawę, że najemca oczekuje prywatności i poczucia spokoju, prawa do intymności. Tymczasem pan Malley traktuje wynajemców jako tych, w czyich życie można ingerować, wkraczać bez przyzwolenia, knuć intrygi w razie wyraźnej odmowy. Opowiadanie „Odrobina lekarstwa” przedstawia historię młodej dziewczyny, która nieszczęśliwie zakochana popełnia jedno  głupstwo- korzystając z okazji- wypija dwa drinki na poprawę kiepskiego nastroju i tym samym wywołuje lawinę wydarzeń, nadając im efekt domina. W opowiadaniu „Pocztówka” narratorką jest dziewczyna, która mieszka w małym miasteczku, od dawna chodzi ze starszym od siebie mężczyzną  i od dawna  też czeka na jego oświadczyny. Clark, jej chłopak jest właśnie w swojej corocznej kilkutygodniowej podróży na Florydę. Helen czeka na jego powrót, kiedy przyjaciółka przychodzi z wiadomością,  że jej ukochany  właśnie ożenił się z inną… Niedowierzanie, ból, gniew, towarzyszą bohaterce na każdym kroku, gdy próbuje oswoić się z ciągle szokującą dla niej wiadomością… Opowiadań jest piętnaście. Każde z nich dotyczy historii bądź sytuacji, które wydają się być prawdopodobne. Opowiadają o ludziach, którzy przeżywają różne sytuacje. Życie pisze przedziwne scenariusze, nie wszystko układa się po ich myśli, niekiedy rzeczywistość stawia przed nimi spore wyzwania. Opowiadają o milczeniu, którymi bohaterowie pokrywają swoje cierpienia, za którym kryją się jak za tarczą. Jakże często my również przemilczamy wiele fragmentów naszego życia, staramy się głęboko ukryć przed innymi niezręczne czy bolesne sytuacje, w których nie odnieśliśmy zwycięstwa, nie poradziliśmy sobie czy nie po nas przyjechał książę na białym koniu… Książka Alice Munro opowiadając proste, niby zwyczajne historie, sięga do zakamarków duszy, obnażając mechanizmy ludzkiego myślenia o sobie i innych.  Klubowiczka Anna Płonka

  1. Monika Rakusa Cienie

To zbiór 5 bardzo niejednorodnych opowiadań natury egzystencjonalnej człowieka, jako CIENIA, przemykającego przez wszechświat, człowieka ledwie zauważalnego, wyobcowanego, marzącego o życiu alternatywnym. Dowodem niech będą tytuły poszczególnych opowiadań: „Ślad‘’, „Nieśmiertelni‘’, „Litość’’, „ Śmiertelność ‘’, „Cień‘’. Moje gusta czytelnicze zaspokoiło tylko opowiadanie „Litość ‘’, w którym autorka świetnie poradziła sobie z portretem psychologicznym Moniki, która bała się litości. Jej historia posłużyła autorce do ukazania problemu FAŁSZYWIE POJĘTEJ LITOŚCI ( clou zawarte w rozdziale „ O hierarchii w kraju litości ‘’).  Warto też podkreślić, że autorka postarała się o różne formy językowo-stylistyczne kolejnych opowiadań. Choć z drugiej strony przyznała w opowiadaniu „ Śmiertelność ‘’ - …abstrahując od nieznośnych szczegółów mojej narracji. Od wyolbrzymień, egzaltacji i pewnej skłonności do naiwnego mistycyzmu (…) dostałam czegoś na kształt obsesji‘’. Ja się pod tymi słowy – podpisuję! Innych odsyłam do całej lektury Moniki Rakusy. Mogą i powinni mieć inne spojrzenie! Klubowiczka

  1. Michael Moran „ Kraj z Księżyca . Podróże do serca Polski "

 Kto mieni się miłośnikiem Historii Polski, turystyki, muzyki klasycznej, niech sięgnie po kolejny „Przewodnik po Polsce ‘’ ( sama go tak nazwałam). Przez kilka, kilkanaście stron opis zamku w Książu, o Poznańskiem, Gnieźnie, Krakowie, Łańcucie, Zamościu, o pokrzywdzonych przez komunizm arystokratach Czartoryskich itd. Zaś rozdziały „ Frycek i pryzmat wspomnień ‘’ czy „ Mozart w Warszawie‘’ to materiały na oddzielną książkę dla melomanów. To ciężka w odbiorze opowieść Anglika zafascynowanego polską kulturą i historią. Ale autor, choć robi to mimochodem, potrafi dostrzec też nas Polaków, w sugestywny sposób ukazując absurdy postkomunistycznej rzeczywistości. Na przykład pisze o braku kompetencji przy wyborach na ważne stanowiska, bo liczą się układy, o przeroście biurokracji, szarości i posępności stolicy lat 90-tych, zataczających się pijakach, lustracji, jako procesie niechrześcijańskim w chrześcijańskim kraju, o duchach przeszłości w oczach młodych Polaków. Podsumowując – chcesz podróżować po kraju – sięgnij po „ Przewodnik” Michaela Morana. Zaś „ czytelnicy omijający historię szerokim łukiem, mogą tej pozycji nie przetrawić ‘’ ( cytuję za jednym z internautów ). Klubowiczka

  1. Mariusz Szczygieł „ Laska nebeska"

Znany czechofil, autor m.in. takich książek jak Gottland, Zrób sobie raj, Nie ma, Kaprysik na pytanie, „ Po co wymyślono Czechów? Z uśmiechem odpowiada: „Ano po to, aby wprowadzić Polaków w dobry nastrój”. I niewątpliwie robi to w niewielkim zbiorze 17 felietonów pt. „Laska nebeska". Tam Czesi mają to, czego często brakuje nam Polakom – dystans do samych siebie, poczucie humoru oraz autoironię. Tylko Czesi mogą mieć leśny bar samoobsługowy, w którym nie ma personelu, a ludzie grzecznie płacą za każde piwo, wrzucając podaną kwotę do skarbonki. To Czesi napisy klozetowe wynieśli na wyżyny (Szczygieł wymienia złotą siódemkę czeskiej literatury wychodkowej). Skremowane zwłoki długo trzymają w domu. Wszystkim mówią " Dzień dobry. Ukazują rolę hemoroidów w literaturze. Jest też motyw absurdalnego pogrzebu Vaclava Havla, walki męża Heleny Vondraczkovej o godność żony i wiele innych. Przy czym Czesi są bardzo oczytani. Mają m.in. swojego Milana Kunderę, Jaroslava Haska od wojaka Szwejka czy Bohumila Hrabala, tego od „Pociągów pod specjalnym nadzorem”, o którym M.Szczygieł mówi: „To jest mój bóg w zastępstwie". Na koniec znowu zacytuję M.Szczygła "Kto chce żyć w Europie, musi być trochę wstawiony". Tacy są właśnie Czesi w książce, o której mowa. Nawet ci trzeźwi, są jakby na lekkim rauszu, na luzie. Wyluzujmy, więc, zrelaksujmy się czytając Mariusza Szczygła i sięgając po literaturę czeską. Klubowiczka

  1. Max Barry Korporacja

Na czym polega „praca” w opisanej przez Maxa Barry’ego Korporacji? Wystarczy uważnie przeczytać niewielki fragment, historię o szympansach, którą nowo zatrudnionemu bohaterowi głównemu, Jonesowi, opowiada Holly z Działu Sprzedaży Szkoleń. ABSURD I GROTESKA to chyba celowe zabiegi językowo-stylistyczne autora. Chyba? Bo wierzyć się nie chce, że sam prezes Ścisłego  Zarządu Korporacji Zephyr, Daniel Klausman, przebiera się za sprzątacza, pracownicy go nie znają, a on otwarcie przyznaje przed Jonasem, że Zephyr jest poligonem doświadczalnym, sztucznym przedsiębiorstwem bez klientów, laboratorium testującym techniki zarządzania ludźmi i obserwującym ich zachowania. Dla palaczy buduje się specjalne zagrody z wizerunkiem krowy. W Dziale Zasobów Ludzkich Elizabeth rozmawia z „lustrem”. Pracowników nazywa się „listą płac”. Sekretarkę Megan zwalnia się za nieosiąganie żadnych celów, które nigdy nie były wyznaczone. Po kolejnej konsolidacji Roger podaje się za nowego kierownika działu. Co się robi z tymi, którzy udają niepełnosprawnych by nie być zwolnionym, przekonał się Freddy. Gra się w tzw. „pulę nieboszczyka”, czyli obstawia za 10 dolarów kolejnego zwolnionego. Jest „skrzynka dobrych pomysłów”, których nikt nie rozpatruje. Podpisuje się „ Kontrakt o miłość” itp., itp. Na szczególną uwagę zasługuje absurdalna, niby anonimowa ankieta- SONDAŻ SATYSFAKCJI PRACOWNICZEJ! Czy głównemu bohaterowi w takiej firmie uda się cokolwiek zmienić, kiedy stanie na czele zbuntowanych? Szukajcie odpowiedzi u nowej Prezes Ścisłego Zarządu- Eve. Książkę napisaną lekko, z humorem i swadą językową polecam wszystkim, a szczególnie tym, którzy chcą podjąć pracę w korporacji albo już tam są. Mogą mieć na nią inne spojrzenie!!! Dioniza Boch Klubowiczka